Przewodnik M. Bernardiego zawiera bogaty wybór dróg wspinaczkowych w szeroko rozumianym rejonie Cortiny, obejmującym masyw Cristallo, Tre Cime, Cadini, Fanes, Tofane, Nuvolau-Averau (razem z Cinque Torri), Fanis, Croda da Lago i kilka mniejszych grup górskich. Nie jest to oczywiście monografia – w przewodniku znajdziemy opis 145 dróg, zdaniem autora najpiękniejszych w rejonie. Wśród nich są zarówno bardzo popularne, przedwojenne klasyki autorstwa Emilio Comiciego, Hansa Dülfera, Angelo Dibony czy braci Dimai, mniej znane drogi z lat 50. i 60. XX w., a także kilka dróg poprowadzonych przez samego autora i jego znajomych w ostatnich latach. Zdecydowanie dominuja drogi u umiarkowanych trudnościach, nie przekraczających VI UIAA. Większość propozycji to, jak na Dolomity, drogi niezbyt długie, 100-200 metrowe. Jedynie kilka z nich przekracza 400 metrów długości.
Układ przewodnika jest bardzo czytelny. Drogi pogrupowane są według rejonów wspinaczkowych, dodatkowo we wstępie zamieszczono ich zestawienie w poszczególnych przedziałach trudności. Opis większości dróg zajmuje dwie strony, na pierwszej znajduje się zdjęcie ściany z wrysowanym przebiegiem drogi oraz informacje o jej charakterze, a także opis podejścia i zejścia ze szczytu. Druga strona to szczegółowy schemat z zaznaczonymi formacjami skalnymi, trudnościami poszczególnych miejsc, długością wyciągów oraz bardzo dokłądnie rozrysowanym stanem asekuracji (z podzaiłem na haki, ringi i spity oraz uszka skalne). Dodatkowo zamieszczono tabelkę z podstawowymi informacjami o drodze: trudności, różnicę wysokości i długość z dokładnością co do metra (sic!), liczbę wyciągów, czas przejścia, jakość skały i potrzebny sprzęt. Należy podkreślić, że autor przewodnika w latach 2003-2004 przeszedł każdą z opisanych dróg, a na mniej popularnych dodatkowo uzupełnił asekurację i wyznaczył drogi zejściowe. Efekty tej pracy widać właśnie na zamieszczonych w książce schematach. Można wręcz zażartować, że szczegółowość niektórych schematów uniemożliwia przejście w stylu OS (zaznaczone najtrudniejsze miejsca na wyciągach i charakter trudności). Wartość przewodnika dodatkowo podnoszą archiwalne fotografie i biografie wspinaczy, którzy najbardziej przyczynili się do rozwoju wspinaczki w rejonie Cortiny.W przewodniku znajdziemy też kilka niedociągnięć. Chyba najważniejszym jest brak chocby przglądowej mapy rejonu, nie mówiąć już o mapkach szczegółowych. Tylko dla rejonu Cinque Torri zamieszczono szkic z lokalizacją poszczególnych turni. Dla wspinacza nie obeznanego z topografią tej części Dolomitów konieczny będzie zakup odpowiednich arkuszy map, najlepiej popularnych wydawnictw tj. Kompass lub Tabacco. Autor we wstępnie podaje też podstawowy zestaw sprzętu potrzebny do przejścia opisanych dróg. Sugerowana przez autora lina pojedyncza o długości 50 metrów wydaje się być nie najlepszym pomysłem. Co prawda do zjazdów opisanych w przewodniku taka lina jest wystarczająca, osobiście polecałbym zabranie liny połówkowej, zwłaszcza ze względu na zdarzającą się nawet na popularncyh drogach kruszyznę i półki pokryte luźnym piargiem. Niewielkim mankamentem jest też brak klasycznych wycen dla najtrudniejszych wyciągów na niektórych drogach. Na schematach drogi Cassina (VII-) na Cima Grande znajdzimey kilka wyciągów o wycenach VI A0, a wycenę trudności drogi robionej czysto klasycznie zamieszczono jedynie przy jej ogólnym opisie.
Tłumaczenie przewodnika wypadło całkiem nieźle, moje wątpliwości budzi jednak odmiana nazw dróg. Via Cengia Martini to droga półką Martiniego, albo „Półka Martiniego”, a nie „Półka Martini”; podobnie droga castiglioniego, albo „castiglioni”, ale nie Droga „Castiglioni”. To trochę jakby napisać, że robiliśmy drogę „Świerz” na MSW i drogę „Stanisławski” na Mnichu. Pewnym minusem jest też format przewodnika, zaczej nie zabierzemy go ze sobą w ścianę. Szkoda by było go uszkodzić lub zamoczyć, zwłaszcza że nie należy do najtańszych – kosztuje prawie 90 zł.
Podsumowując, debiut przewodnika wspinaczkowego po Dolomitach na rynku polskim wypadł całkiem dobrze. Można go na pewno polecic wspinaczom, którzy wybierają się w ten rejon po raz pierwszy, a także tym, którzy byli tam już kilka razy, ale niekoniecznie poszukują dróg o ekstremalnych trudnościach. Jego zawartość z pewnością wystarczy na kilka sezonów wspinaczkowych. Nie należy też obawiać się, że trójkowe i czwórkowe drogi to kruche „rzęchy”. Wiele łatwych dróg w Dolomitach to piękne linie, które zdecydowanie warto przejść. Natomiast wspinacze poszukujący w Dolomitach mocniejszych wrażeń muszą poczekać na polskie wydania przewodników po Mamoladzie lub Civetcie.
Miłosz Jodłowski